1 Obserwatorzy
25 Obserwuję
arturwasilewski

arturwasilewski

Kołyma - niezwykłe miejsce, niezwykli ludzie.

Dzienniki kołymskie - Jacek Hugo-Bader

Mam ostatnio fazę na książki rosyjskie i o Rosji. Marinina, Akunin, Hugo-Bader... a właśnie. Długo się zbierałem, żeby sięgnąć po najnowszą książkę reportera. Owszem, miała dobre recenzje, teksty autora w prasie trzymały poziom, ale zawsze znajdował się tytuł, który miał pierwszeństwo.

Mariusz Szczygieł (co prawda w kontekście Białej gorączki) napisał o twóczości Hugo-Badera tak: Opisuje imperium z perspektywy wałęsającego się psa; chwyta mechanizmy myślenia, zachowań, procesów i na dodatek szczura za ogon. I słusznie przeciwstawia go stylowi i punktowi widzenia Kapuścińskiego. Swego czasu Imperium zrobiło na mnie piorunujące wrażenie (być może dlatego, że towarzyszyło mi w podróży za wschodnią granicę). Z Dziennikami kołymskimi było tak samo. Co prawda okoliczności przyrody inne, ale wciągnąłem się niesłychanie. Faktycznie autor ma niezwykły dar nawiązywania znajomości i słuchania napotkanych przez siebie osób. A że są to jednostki niepowtarzalne, barwne i aż proszące się o opisanie to pewnie zasługa dobrego, reporterskiego nosa i odrobina fartu. Córka Jeżowa, poszukiwacze złota, miejscowy kacyk, a przede wszystkim kierowcy, gdyż jest to swoista podróż za jeden uśmiech na liczącej ponad 2 tys. km. jedynej drodze, wiodącej przez Kołymę. To, co zostało we mnie po lekturze książki to nieznośnie niezrozumiała, niezwykła, podkreślana po wielokroć więź, łącząca mieszkańców z tym jakże nieprzyjaznym rejonem. Zdecydowanie polecam - może ktoś się zżymać, że książka jest droga, ale proszę mi wierzyć - Dzienniki kołymskie to reportaż na najwyższym poziomie.  

 

 

 

Ukradziony sen - dosłownie :)

Ukradziony sen - Aleksandra Marinina

Funkcjonariusze jeżdżący metrem, korzystający z automatów telefonicznych na ulicy, komputer jako mroczny obiekt pożądania... to tylko smaczki. Przede wszystkim jest nietuzinkowa bohaterka. Nastia Kamieńska. To zdecydowanie jedna z moich ulubionych postaci literackich. Oczywiście standardem jest, by każdy stróż prawa rodem z powieści kryminalnej miał szereg wad, dysfunkcji, powinien być nieco autystyczny społecznie, ale Kamieńska ma w sobie to coś, trudnego do określenia, sprawiającego, że każda kolejna książka, w której analityczka z Pietrowski popisuje się swym kunsztem intelektualnym jest przeze mnie pochłaniania. O ile w wielu przypadkach traktuję zbrodnię jako dodatek do wątków społeczno-obyczajowych, o tyle w przypadku serii o Kamieńskiej intrygi naprawdę wciągają (a jednocześnie nie są naciągane). Nie jest to poziom Harlana Cobena (mojego zdecydowanego faworyta jeśli chodzi o budowanie zawiłych intryg), ale bliski ideałowi.

 

A sama książka? Trzyma poziom serii. Ukradziony sen nie stał się na pewno moją ulubioną książką z Kamieńską w roli głównej, ale w zupełności wystarczył, bo i mój sen został ukradziony - aż do momentu, gdy bateria w tablecie wysiadła, a ja nie miałem sumienia, by iść po ładowarkę i budzić żonę :).